Uległość? Dominacja? To dopiero początek drogi...
mnie się zawsze wydawało (może tylko), że każdy z nas gdzieś w środku jest "spaczony", natomiast, czy będziemy mięli odwagę przyznać się przed samym sobą do tego to inna kwestia
Offline
Starszy użytkownik
Ja tam się za całkiem normalną nadal nie uważam Chodziło mi o moment, w którym pojawiła się we mnie myśl, że świat bdsm może być realny, że funkcjonuje poza światem wirtualnym. Nie był to jakiś przełomowy moment, ale znalazłam w jakimś sensie "usprawiedliwienie" dla moich fantazji Wcześnie po prostu nie spotkałam się nigdy w literaturze z motywem uległości, nikt nigdy z moich znajomych nawet nie poruszał takiego tematu w luźnych rozmowach, więc wydawało mi się, że może to nie istnieje. Heh, ciężko mi wytłumaczyć, o co mi chodzi
Ale że to gniot straszny to no niestety nie zaprzeczam Swoją drogą ciekawe czy język jakim jest napisana polska wersja językowa to wina tłumacza, czy samego oryginału.
Offline
Dyskutant
Oryginału, uwierz mi. Widziałam wersję elektroniczną po angielsku, jest znacznie gorsza. Ale współczuję Pani Wiśniewskiej, no coż... kobieta się starała
Offline
Cały świat zorganizowany jest w ten sposób, że wszystko ma swoje plusy i minusy i nawet pan Grey z całym swoim bogactwem nie jest w stanie temu zaradzić:P
Ja nie przeczę, że dla części ludzi mogło to być coś dobrego, ale wiele osób uważa, że dobrze że pojawiła się taka książka bo nie postrzega nas się już jako zwyrodnialców i nie-ludzi. Z jednej strony się z tym zgadzam, a z drugiej uważam że może nie jesteśmy już zwyrodnialcami, ale za to - dla odmiany - staliśmy się zwichrowanymi, połamanymi przez los, dysfunkcyjnymi jednostkami.
A oprócz wylęgarni "uległych", na pewno znalazło się kilka takich kobiet jak nieskonczona, które dzięki książce coś sobie uświadomiły.
Aczkolwiek wydaje mi się, że w tym wypadku mógł być wilk syty i owca cała - ale to jak to się ładnie mówi, "co autor miał na myśli, to tego nikt nie dojdzie".
Offline
Szmira nic więcej - w moim odczuciu. Wszystko się tam ze sobą kłóci.
Nie podoba mi się ani sam styl w jakim napisano książkę - słownictwo poraża, a w sumie jego brak.
Ona jest hm... naiwna i bez wyrazu
On zaś trochę taki zniewieściały się zrobił.
Przeczytałam by mieć swoje zdanie ( Ah... nawet kupiłam bo w Biblio ich nie było ) ale się rozczarowałam a książki podarowałam mojej miejskiej bibliotece, choć gdybym wiedziała że się zrodzi przez to tyle pseudo - suk i Masterów , to może bym je spaliła .
Offline