Uległość? Dominacja? To dopiero początek drogi...
Nie można bawić się w dominację i uległość nie poznając siebie od środka
Zawsze trzeba pamiętać, że wszystko zaczyna się i kończy w naszej świadomości...
Każde nasze marzenie, czy fantazja rodzą się w podświadomości i są odzwierciedleniem naszych pragnień, a te można zrealizować...
Wielu "nowicjuszy" postanowiło spróbować klimatów po przeczytaniu "50 Twarzy Greya"- owszem książka jest fajnie napisana, ale kartka to nie realne spotkania...
Zanim zaczniesz szukać odpowiedz sobie na kilka banalnych pytań, które dla nas są oczywistością, a "nowicjuszom" pomogą uniknąć rozczarowania
1. Jaki masz charakter? (plusy i musy)
2.W którą stronę skłaniają się Twoje marzenia i fantazje
3. Zapoznaj się z rolami Dominujących i Uległych
4. W której roli Ty się widzisz
5. Co Ciebie najbardziej kręci?
To dopiero początek poznania samego siebie i jednocześnie droga do przeżycia czegoś fantastycznego...
Offline
Dyskutant
No, jednak według mnie ustalenie swoich granic jest tutaj bardzo istotne. W końcu nie chcemy się przecież zrazić do tego świata.
Offline
No a jak o tym już mowa, to też realizm jest w tym potrzebny. Bo co z tego, że uległa stwierdzi: "tak, tak - ja będę się super czuła podczas lewatywy i już się nie mogę doczekać", kiedy rzeczywistość ją przerośnie. O skrzywienie nie tak trudno.
Offline
Użytkownik
Dlatego najlepsze jest to, że nie w naszych rękach leży decyzja o tym:) Mój Pan na podstawie obserwacji mnie i moich reakcji ustala granice, robi wszystko by nie przekroczyć tej cieńkiej linii tylko ją powoli naciągać co nie grozi skrzywieniem:)
Offline
No właśnie nie mam do końca zdania, czy to Pan ustala granice, czy uległa.
Z jednej strony uważam, że prawdziwy Domin zna swoją uległą znacznie lepiej niż ona sama zna siebie. A z drugiej strony moment ustalania granic zazwyczaj ma miejsce na początku relacji, a wtedy chyba ciężko mówić o takiej znajomości drugiego człowieka.
Offline
Granic się nie ustala... one po prostu istnieją w nas, jeżeli nie będziesz chciała powiedzieć o tym Panu, to nawet najpilniejsze obserwacje tego nie wyłapią, bo organizm ludzki jest dość "dziwny" i czasami reaguje zupełnie inaczej niż byśmy się tego spodziewali...
Z reguły za bezwzględną granicę uważa się czynności, które narażają nasze zdrowie, czy wręcz życie-- i tych nikt nie odważy się przekroczyć
Reszta to tylko małe kroczki, które chcielibyśmy poznać, ale nasza psychika jeszcze do tego nie dojrzała
Offline
Tak, ale wiele jest takich granic, o których nie mamy pojęcia że w ogóle istnieją i to że nie została określona, to wcale nie znaczy że nie istnieje. A nie zawsze "w trakcie" da się cokolwiek powiedzieć. I wtedy to Pan wyznacza granicę kiedy powiedzieć stop. Inna bajka, że nawet jeżeli jakaś tam granica została ustalona jako nieprzekraczalna, to równie dobrze w myśl powiedzenia "strach ma wielkie oczy", może się okazać że to tylko wyimaginowana linia, której przekroczenie niczego nie zmieni. Ale to są rzeczy, które mogą być odkryte dopiero po długim, długim czasie.
Znaczy nie zrozumcie mnie źle, ja nie mówię że nie powinno się ich ustalać, tyle tylko że po długich znajomościach takie ustalenia stają się trochę bezwartościowe, bo o pewnych aspektach zaczyna jednak decydować Domin.
Offline
to Niszo też nie jest tak do końca, podam Ci prosty przykład- załóżmy, że jesteś alergiczką pokarmową, a Twój Pan ma ochotę na zabawę ze świeżym imbirem, oczywiście informujesz Go o takiej przypadłości...
Czy uważasz, że świadomie i celowo naraziłby Ciebie na poważne komplikacje zdrowotne, żeby zaspokoić swoje "rządze"?
Owszem może to zrobić, ale tylko i wyłącznie w przypadku niewiedzy, a nie celowego działania
Offline
Tak, ale wiele jest takich granic, o których nie mamy pojęcia że w ogóle istnieją i to że nie została określona, to wcale nie znaczy że nie istnieje. A nie zawsze "w trakcie" da się cokolwiek powiedzieć. I wtedy to Pan wyznacza granicę kiedy powiedzieć stop. Inna bajka, że nawet jeżeli jakaś tam granica została ustalona jako nieprzekraczalna, to równie dobrze w myśl powiedzenia "strach ma wielkie oczy", może się okazać że to tylko wyimaginowana linia, której przekroczenie niczego nie zmieni. Ale to są rzeczy, które mogą być odkryte dopiero po długim, długim czasie.
Znaczy nie zrozumcie mnie źle, ja nie mówię że nie powinno się ich ustalać, tyle tylko że po długich znajomościach takie ustalenia stają się trochę bezwartościowe, bo o pewnych aspektach zaczyna jednak decydować Domin
Decyzja Domina, w pewnych aspektach( granicach) nie może łączyć się z narażaniem Ciebie, takie ustalenia zawsze są wartościowe, i zawsze i zawsze mają chronić Ciebie
Offline
Ja uważam tylko i wyłącznie, że Domin z prawdziwego zdarzenia zna swoją uległą na tyle, że wie które jej "granice" są faktycznie granicami, a które tylko "straszakiem" i że obserwując reakcje swojej własności, jest w stanie określić jak daleko znajduje się od tej granicy. Oczywiście mówię tutaj o długich związkach a nie sesjach raz na czas.
Pisząc o bezwartościowych ustaleniach, chodziło mi o to, że w miarę trwania związku, Pan poznając Sukę zna ją na tyle dobrze, że bez względu na ustalane wcześniej granice wie jak daleko może się posunąć i jakie ramki go ograniczają (i często zupełnie nie pokrywa się to z wcześniejszymi ustaleniami)
Offline
Powiem Ci szczerze NIszo, że jeszcze nie potkałam się ze stwierdzeniem, żeby ustalone granice stały się bezwartościowe..., Pamiętaj, że ciało ludzkie, i psychika ulegają zmianie, i to co teraz Twój Pan uważa za dopuszczalne (jak to nazwałaś poznaniem i obserwacją). za 5 lat może okazać się nie do przejścia i co wtedy??kogo obarczysz winą za doznany uszczerbek siebie, czy Jego??
a tak na marginesie ciekawa jestem ile masz lat....
Offline
Heh, ale dlaczego Ty uważasz, że to o czym piszę od razu wiąże się z uszczerbkiem? Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie że stawiasz Domina w roli takiego bezmózgiego kretyna, który nie ma pojęcia co się wokół niego dzieje. Jeżeli Domin w dniu dzisiejszym poznał mnie na tyle, żeby zrozumieć moje granice (ale nie na podstawie tego, że zostały ustanowione przeze mnie, ale na podstawie tego, że mnie poznał i wie na ile i w jakich obrębach może sobie pozwolić) to dlaczego Ty uważasz, że za 5 lat nie będzie mnie już znał? Nie sądzisz, że wtedy będzie znał mnie jeszcze lepiej?
Ja nie uważam, że granice stają się bezwartościowe, tylko USTALENIA stają się bezwartościowe, bo wiedza Domina na temat tego jak daleko może się posunąć bazuje na tym jak dobrze swoją uległą poznał, a nie na tym co ustalili 5 czy 10 lat temu. Bo jak sama powiedziałaś człowiek się zmienia.
Offline
wecz odwrotnie Niszo, to nie Domin jest bezmozgim kretynem, tylko co po niektore ulegle, ktore podobnie jak Ty uwazaly ze wiedza Pana jest wszechwiedna i osobiscie znam 2 ktore sie na tym przejechaly, wiec zawsze bede utrzymywala,ze zarowno granice jak i ustalenia zawsze beda wartosciowe
Offline
A ja z kolei uważam, że zbyt dużo w klimacie jest kobiet, które są takimi zosiami-samosiami. "Ja wiem najlepiej, znam się najlepiej, jestem najmądrzejsza". Zawsze uważałam, że najlepsze co się przydarza osobie uległej to właśnie to, że oddaje siebie drugiej osobie. Uczy się ufać tak mocno, że jest gotowa na wszystko. Nigdy nie postrzegałam klimatu jako lania dupy i wiązania. Dla mnie to zawsze było psychicznie i emocjonalne.
Cokolwiek się robi, trzeba się KOMUNIKOWAĆ. I nie tyczy się to tylko związków klimatycznych. Jeżeli się rozmawia i mówi o swoich odczuciach i obawach, a Pan nie jest kretynem i bezmózgiem to nie potrzeba określania "granic" i innych takich. Nikt od niego nie oczekuje czytania w myślach tylko słuchania, obserwowania i zainteresowania.
My z Panem bardzo często prowadziliśmy dyskusje pt. "a co byś zrobiła, gdybym; a co byś czuła gdybym; a jaka byłaby Twoja reakcja, jeżeli...". I uważam że jest to znacznie więcej warte niż jakieś tam niewiele znaczące, papierkowe "granice".
Offline
No ale komunikacja jest warunkiem w ogóle jakichkolwiek kontaktów międzyludzkich. No przestań, że trzeba komuś mówić że musi mówić co myśli i co czuje. No nie mamy po 3 latka.
A jak ktoś jest głupi to ponosi tego konsekwencje i tyle.
Offline