Forum BDSM

Ostatnio mam wrażenie, że ludzie zapominają o istnieniu słowników i definicji; a ze względu na to że sami określamy to, jak nasza relacja ma wyglądać, mam również wrażenie że ludzie uważają że można mieszać wszystkie pojęcia i definiować wszystko tak jak się im podoba.
Postanowiłem zatem założyć ten wątek po to by poznać wasze zdanie na ten temat oraz by (być może) wyprostować pewne rzeczy, gdyż przewijają się one przez wiele miejsc tego forum (a niestety aby móc się skutecznie komunikować, musimy mieć zbliżony znaczeniowo system pojęć).
Chciałbym podkreślić, że nie mam zamiaru odbierać nikomu prawa do wypowiadania się, dzielenia się przemyśleniami i przeżyciami - chciałbym tylko, byśmy czasami zastawiali się nad pewnymi kwestiami i by ludzie dookoła wiedzieli o czym mówimy.

Tak więc związek BDSM to związek który zawiera w sobie B i D i S i M. Gdy nie ma któregoś z tych elementów to jest to związek D/S, S/M, może być to też forma GL, DD i wiele innych.
Pomimo tego, że dana kobieta dostaje karę za złe zachowanie, to nie daje to jej (ani postronnemu obserwatorowi) prawa do określania się (takiej kobiety) mianem uległej - może ona być jedynie ofiarą przemocy domowej.
Są ludzie których moim zdaniem można określić jako _prawdziwy_ sadysta, masochista, uległy itd.
Prawdziwy masochista to ktoś, kto faktycznie jest masochistą - nie jest wirtualną istotą która realnie nigdy nie poczuła bólu i dzieli się rzeczami wyczytanymi "gdzieś tam"...
Prawdziwa uległa to ktoś, kto faktycznie jest uległy - aż strach ile lasek (słowo użyte celowo) pisze jak to są bardzo uległe w stosunku do swojego domina, ale tak naprawdę to tym dominem jest jej facet który prowadzi sesję tylko wtedy i tylko w taki sposób w jaki _pozwoli_ mu na to ta "uległa".
To nie ma nic wspólnego z uległością. To jest laska która lubi poczuć się zdominowana ale tylko tak i tylko wtedy kiedy ma na to ochotę - to nie uległość bez względu na to, co jej się wydaje lub jak oni to sobie nazywają (i mają do tego prawo oczywiście).

Piszę też o tym dlatego, gdyż wiele takich ludzi dzieli się swoimi "mądrościami" w Internecie a wtedy Ci co mają jakieś pojęcie o danej relacji aż łapią się za głowy, a młode (nie zawsze) osoby które chciały by się czegoś dowiedzieć lub coś poznać mają problem, by chociażby dowiedzieć się tego do jakiego związku im bliżej (a co za tym idzie nie wiedzą gdzie i jakich informacji mają szukać).

Wystarczy zajrzeć do słownika by dowiedzieć się co znaczy słowo uległa, niewolnica, masochistka itp, wystarczy troszkę pomyśleć, by zauważyć różnicę i dowiedzieć się czym dana osoba powinna się cechować.
Dzięki takim pojęciom wiemy czego w danym momencie się spodziewać i jest to spore ułatwienie (spróbujcie znaleźć stacje kolejową pytając ludzi o "środek transportu" bo przecież jedno mieści w sobie drugie a będziecie wiedzieli co mam na myśli). Tak więc czasami gdy człowiek przegadał godzinę z "Masochistką_Marysią" by dowiedzieć się że w zasadzie to nie kręci ją ból, ale lubi jak nad nią facet podominuje, i w zasadzie to ona by chciała związku D/u, to aż się wszystkiego odechciewa.

Osobiście również uważam, (pozwólcie że posłużę się przykładem) że nie powinno się podawać za profesjonalnego rajdowca i dzielić się technikami rajdowymi jak się jeździ maluchem na łysych oponach i ściga się z kolegami po łące a w sygnaturce ma się wpisanego Nissan GT-R bo o takim się marzy.