Uległość? Dominacja? To dopiero początek drogi...
Gość
Jak juz pisałam, dla mnie kara fizyczna w sumie zawsze kończy się mniejszą badź większą przyjemnością. Co jest dla mnie czasami zaskakujace. I czy to jest gra wstępna... jeżeli masz na myśli grę wstepną do seksu, to nie, raczej nie, bo w sumie rzadko kończy sie to seksem. Ale tez na ogół pobudzi mnie do takiego stopnia, że mysle jakby tu ten seks "wykombinować"
A to wstawanie, jest upierdliwe jak cholera! a jeszcze bardziej to meldowanie! i nie chcę takiej kary, a nie mam nic do powiedzenia- o! uzewnętrzniłam swoje niezadowolenie
Gość
Dla mnie, to nie kara, a znęcanie sie nade mną. I tak naprawde najbardziej mnie zawsze zaskakuje to, że ja sie przyznaję do tych moich "wybryków". W sumie, Pan mnie nie jest w stanie skontrolowac, i ja wiele rzeczy mogłabym nie mówić, zwlaszcza tych, z których wiem, że nie bedzie zadowolony. a jednak... mówię i potem jęczę, że wyciaga konsekwencje, ale ciagle mówię...
Ale w sumie chyba właśnie na tym to polega. Jeżeli nie chciałabym być kontrolowana, rozliczana i "pilnowana", to nie pakowałabym się w związek 24/7, ani tym bardziej w "GLDS" (połączenie Gor i Bdsm 24/7 ).
Gdyby nie sprawiało mi to radości, to nie klęczałabym przed Panem z prośbą o odrobinę uwagi, o to żeby przejmował kontrolę nade mną jeszcze bardziej niż do tej pory.
Tak mi się wydaje, że tylko wtedy ma to jakikolwiek sens
Offline
Gość
Powrócę do watku
nisza_E napisał:
Często spotykam się z tym, że kara jest taką właśnie grą wstępną pomiędzy partnerami. Oczywiście zwraca uwagę, ale w ostatecznym rozrachunku jest przyjemna lub prowadzi do przyjemności.
Mój Pan stał się mistrzem w obieraniu kar, które w żaden sposób nie są grą wstępną. Co prawda w moim przypadku bardziej skuteczne są kary psychiczne, ale przy moim odpowiednim nastawieniu, i te potrafiłam sobie "przerobić na podnietę". Ostatnimi czasy Pan dobrał taki repertuar, że samo myślenie o tym, że mogłoby się to powtórzyć wzbudza we mnie jako taki strach. I nie ma mowy o tym, żebym nawet ja wmówiła sobie, ze byłoby to przyjemne i prowadziło do podniecenia. Jedyne co mam w głowie, to: nie zasłużyć.