Uległość? Dominacja? To dopiero początek drogi...
To ja pozwolę sobie wrócić znów do tematu tego wątku...
Według mnie, niestety nazewnictwo jest rzeczą bardzo istotną, determinuje ono sposób rozumienia pewnych kwestii oraz naszej reakcji na to co słyszymy.
Gdybym moją odpowiedź do którejś z was zaczął od "Dziwko", raczej poczułybyście się obrażone - niewiele zmienił by fakt, że w moim rozumieniu mógłby być to skrót od "DZIWna KObieto" i mogło by się to odnosić do wymyślnego awatara.
Ogólnie kara jest definiowana jako pewien środek represyjno-wychowawczy. Represja z kolei to forma nacisku, odwetu lub przymusu. I o dziwo właśnie w ten sposób ludzie rozumieją słowo "kara" :>
Kary jak wiele innych rzeczy mają swój początek w psychologii która zauważyła że można zmusić człowieka do przestrzegania pewnych wymogów na skutek zafundowania mu bardzo nieprzyjemnych odczuć których ta osoba będzie starała się uniknąc w przyszłości.
BDSM jest dobrowolną relacją, opartą na staraniach i zaufaniu gdzie pewne praktyki stosuje się ze względu na potrzeby stron. Jest to bardzo ciekawa relacja - ludzie wchodzący w skład konkretnej "pary" określają co ich kręci i czego chcą lub nie.
Biorąc pod uwagę powyższe uważam że kara w powszechnym jej rozumieniu miejsca mieć nie powinien, gdyż:
Uważam że Pan może tresować sukę kształtując ją w odpowiedni sposób i może w tym celu używać pewnych motywatorów - ale jest to wtedy również dla przyjemności suki, dla zaspokojenia jej potrzeb lub wsparcia jej silnej woli.
Zatem wszystkie powyższe dzieją się za zgodą suki i ze względu na jej chęci/potrzeby - co potocznie było by przez ludzi uznane raczej za nagrodę (lub przejaw dobrej woli) a nie karę.
Offline
ok ale cala otoczka bdsm jest dobrowolna i swiadomie podjeta przez obydwie strony, a kary sa raczej skutkiem naszych przypadkowych niedociagniec a nie celowego dzialania, przynajmniej w ten sposob jest tu rozumiana
Offline
Lindsey:
Wybacz Ale cieszę się, że się zgadzasz
xamira:
O ile się nie mylę, nic tutaj nie jest rozumiane, gdyż póki co nie było żadnych definicji - możesz napisać że tak rozumiesz ją tutaj Ty.
Czyli z tego mam rozumieć, że za Twoje niedociągnięcia Twój Pan wbrew Twojej woli stosuje różne rodzaje przymusu i odwetu i właśnie te kary są głównym powodem większych starań w przyszłości?
Offline
_E_ tak jak pisałam wcześniej dla mnie kara jest formą ostrzeżenia, i w takim pojęciu była rozumiana i egzekwowana przez mojego Pana,
natomiast jakich narzędzi do tego używał i w jaki sposób to robił, to było Jego decyzją, na którą nie miałam żadnego wpływu
natomiast tak, każde niedociągnięcie względem Pana jest karane, a co za tym idzie, daje to możliwość przemyśleń swoich działań i uniknięciu ich w przyszłości- temu ma służyć kara
Offline
Przeniosłam kontrakt tutaj:
http://forumbdsm.pun.pl/viewtopic.php?id=34
Xamiro, po części się z Tobą zgadzam, ale tym sposobem tworzymy swoje własne definicje. A w myśl tego, jak OGÓLNIE rozumiana jest kara, to w BDSM kar jako takich nie ma, bo cokolwiek się dzieje, nie dzieje się wbrew Tobie, Ty się na to zgadzasz i w pewnym sensie tego chcesz. Więc można to nazwać bardziej współpracą niż formą przymusu wbrew Tobie, czyli karą, nie?
Łatwiej jest nazwać to karą, i tak się to przyjęło, ale w myśl ogólnych pojęć, taka kara karą faktycznie nie jest. Nie wiem czy się dobrze wyraziłam.
Offline
w zasadzie Niszo masz rację, wszystko co dzieje się w klimatach jest tylko i wyłącznie za naszą świadomą zgodą...
możemy słowo kara zamienić na określenie tresury, bądź też rzeźbienia- jak to ujęła jedna z dziewczyn, nie mniej te czynności w mniemaniu zarówno Dominujących jak i uległych zawsze będą miały to samo znaczenie--uniknięcie w przyszłości tych samych błędów
Offline
Uważam xamira że się mylisz (a może raczej mam taką nadzieje :>).
Jeśli Pan MUSI używać "kar" by "zmusić" uległą do zmiany jej zachowania w przyszłości, to ona nie jest uległa tylko zastraszona. Zawsze uważałem że uległa postępuje tak jak Pan chce bo sprawia jej przyjemność gdy ulega a Panu gdy dominuje (lub może inaczej: robi to bo oddała się Panu a Pan chce od niej czegoś).
Chce wierzyć w to, że uległa gdy Pan jej powie: "Nie podobało mi się Twoje zachowanie, nie zawiedź mnie tak więcej" postąpi inaczej w przyszłości i nie musi zostać ukarana.
Uważam że "kara" jest raczej częścią gry (związanej z sesją) lub częścią zachowań D/S/M które to zachowania są pożądane (czyt. chciane) przez obie strony.
Offline
nie _E_, to nie chodzi o zmuszanie, a raczej o " przypomnienie" że gdzieś po drodze przez przypadek nawaliłaś, " kara" to nie jest tylko bicie, ona może występować w różnych postaciach, chociażby w takiej, jak przytoczyłaś:"Nie podobało mi się Twoje zachowanie, nie zawiedź mnie tak więcej"- to było Jego słowne ostrzeżenie-- a dla Ciebie automatyczny znak, że coś jest nie tak, ale efekt wciąż jest ten sam-- uniknięcie w przyszłości tego samego błędu
Offline
_E_ jest mężczyzną
A ja rozumiem jego punkt widzenia. Jeżeli kara według rozumienia ogólnego jest czymś co dzieje się wbrew Tobie, to de facto nie można mówić o karze w BDSM, bo każdy jego element powinien być przez Ciebie pożądany. Nawet jeśli w danym momencie bolesny, to jednak pożądany.
Bo co, jeśli Pan w ogóle przestałby Cię karać, to nie robiłabyś tego, co Ci każe? Według mnie robi się coś nie dlatego, żeby uniknąć kary tylko dlatego, żeby Pan był zadowolony, dlatego że chcę mu służyć albo dlatego, że taki jest cel mojej służby. I kara nie ma z tym zupełnie nic wspólnego.
Wczoraj rozmawialiśmy z Panem dlaczego mnie każe i powiedział, że według niego kara nie jest żadnym motywatorem (przynajmniej dla mnie). Postrzega ją jako formę "stopniowania" niezadowolenia, a nie jako "zapłatę" za czyn. Oprócz tego zaspokaja potrzeby SM. Ale w żaden sposób nie jest od niej zależne moje zachowanie.
A zmierzam w tym tylko do tego, że znów wszystko rozbija się o "własne definicje". Nigdzie nie ma "własnych definicji". Albo istnieje jedna definicja, albo trzeba ustalić wspólną, bo w innym wypadku w życiu nie dojdzie się do porozumienia. W tym wypadku, istnieje ogólna definicja, którą przytoczył _E_.
Offline
Starszy użytkownik
Ja uważam, że kary jednak mają jakiś cel i miejsce w relacji. Dlaczego? Na przykładzie będzie mi łatwiej wytłumaczyć.
W zasadach, które otrzymałam od Pana na samym początku był punkt mówiący o tym, że podczas rozmowy z Nim skupiam się tylko na rozmowie. Niestety po kilku dniach nieświadomie pozwoliłam sobie rozmawiając z Panem grzebać w internecie, cytując przy tym Panu różne fragmenty, mówiąc o tym co przeczytałam itd. Nie przestrzegałam punktu zasad, które przyjęłam i na które się zgodziłam. Karą jaką otrzymałam był jednodniowy brak rozmów Panem. Kara dla mnie dotkliwa, ale skuteczna.
Relacja opiera się w pewnym sensie na wychowywaniu swojej Uległej, a kara jest jedną z metod wychowawczych.
Stosowaną w życiu codziennym, w pracy, szkole, przez rodziców, pedagogów itd. Także między partnerami w związku. W relacji jest stosowana przez Pana wobec mnie... właściwie była zastosowana tylko dwa razy ( na szczęście).
Tak, w BDSM istnieją kary. Nie wiem jak to się ma do pojedynczych sesji, ale wiem jak jest w Naszym związku. I chyba od związku jest to zależne. Może są relacje, w których kary nie istnieją, bo nie ma takiej potrzeby.
Czy mi są potrzebne? Nie. Chyba nikt nie lubi być karany. Może wystarczyłoby, gdyby Pan zwrócił mi uwagę, może... a może nie. Nie będę gdybać.
Piękne jest stwierdzenie, że Uległa chce służyć swojemu właścicielowi i nie trzeba jej karać, bo przecież powinna starać się tak mocno, by Pan był zadowolony, a jak coś jej nie wyjdzie tzn. że Pan przecenił jej siły. Ale Uległa jest tylko człowiekiem i czasem najzwyczajniej w świecie może jej się czegoś nie chcieć, może mieć lenia, gorszy dzień... może się zapomnieć.
Z drugiej strony czy to są powody do karania? Myślę, że tak jak każdy rodzic ma swoje metody wychowawcze, tak i Pan ma swoje sposoby. I tak samo w każdej relacji może to wyglądać inaczej. W jednych będą kary istniały, te kary, których definicja została przytoczona, jako środek represyjno-wychowawczy, a w innych będą "kary", które będą formą zaspokojenia potrzeb uległej, zabawą, przyjemnością dla obu stron.
A jeszcze jedna mi sie myśl nasunęła... nie wyobrażam sobie kar cielesnych, bo po pierwsze spanking jest dla mnie przyjemny, więc to nie byłaby kara, po drugie nieprzyjemna wersja spankingu czy inny rodzaj bólu fizycznego byłoby wykroczeniem, przemocą. A nie o to chodzi, by drugiej osobie robić krzywdę.
Ostatnio edytowany przez Poznańska Łasiczka (2014-04-04 15:12:35)
Offline
Łasiczko, wszystko ładnie pięknie. Ale czy Pan karał Cię wbrew Twojej woli? Gdyby pozwolił Ci wybrać, to wybrałabyś brak kar jako takich?
Tak mnie jeszcze zastanowiło - napisałaś, że jeżeli ból jest nieprzyjemny to jest przemoc. Możesz to rozwinać?
Offline
Starszy użytkownik
Widzisz z tą przemocą u mnie to jest tak, że mam baaardzo mieszane uczucia i wewnętrznie wiem, gdzie jest granica między karą a przemocą, ale nie potrafię tego rozwinąć,opisać, jeszcze nie.
Wiesz myślę, że kary nigdy nie są zgodne z moją wolą, bo ja chciałabym kary uniknąć, dla mnie ona nie jest czymś oczyszczającym... tak jak spowiedź Jeżeli coś zrobię źle i czuję, że to było niesłuszne to czy otrzymam karę czy nie czuję się z tym tak samo podle, też neizależnie od tego czy mi to zostanie wybaczone czy nie.
Z drugiej strony ciężko mówić, że kary były wbrew mojej woli, bo przecież wchodząc w taką relację zgodziłam się na wszystko włącznie z karami.
A czy wybrałabym ich brak? Nie, bo dzięki karom też czuję się na pozycji niższej od Pana, czuję, że ma środek, ktorym może sprowadzić mnie do należytego stanu. Są dla mnie też takim prztyczkiem w nos, że było źle i trzeba ponieść tego konsekwencje.
Widzisz to jest tak, że ja muszę mieć każdego dnia i pod każdym względem pokazywane kto jest górą, kto rządzi, muszę czuć tą władzę nad sobą, a kary też mi to poczucie dają.
A z innej strony.. Pan kiedyś napisał post o tym, że Uległa nie powinna "wymuszać kary" czyli zachowywać się tak, żeby dostać np. lanie za karę, bo jeśli ma ochotę na lanie wystarczy przyjść i poprosić, a celowe działanie "źle" po to by dostać karę zaburza to jak jest faktycznie w relacji, a jednak ja mimo wszystko czasem testuje granice wytrzymałości Pana i oczekuję w pewnym sensie od Niego by to zauważył i dał mi karę, tak jakby sprawdzam czy na pewno jest moim Panem.. może to też pewna forma sprawdzenia jak bardzo Mu zależy nie wiem jak to nazwać. Tylko największą karą wtedy, jest brak reakcji i brak tej kary. Taka trochę ciuciubabka...
Offline
No widzisz, czyli tak czy siak dla Ciebie, kara jest czymś pożądanym. Nie zrezygnowałabyś z niej. Z tego wynika, że nie jest to działanie wbrew Tobie. Więc w definicję kary się nie wpisuje jako tako.
A z tą przemocą, to ja osobiście uważam, że w BDSM/DD/GL i innych takich nie bardzo jest miejsce na przemoc. No chyba, że komuś się dzieje krzywda, że nie ma żadnej komunikacji, to można to rozważać. Ale jeśli nadal pozostaje opcja odejścia to też nie jestem przekonana...
No bo jeśli wchodzę w dany związek, jak napisałaś Łasiczko, i zgadzam się na to co się ustala, to jak później można powiedzieć że miała miejsce przemoc... Oczywiście pod warunkiem, że nie ustalamy, że robimy tylko to, co obu stronom się psychicznie i fizycznie podoba, no bo wtedy tak, wtedy jest to pogwałcenie reguł.
Offline
Starszy użytkownik
Ale gdzie w definicji kary jest napisane, że ona musi być wbrew osobie karanej? Kary są dla mnie nie przyjemne, działają w ten sposób, że chcę ich uniknąć, więc staram się nie doprowadzić do tego by je otrzymać.
Nie jest czymś pożądanym, bo nie chcę otrzymywać kar, wolę starać się tak, aby Pan nie musiał ich dawać, tym bardziej, że Pan nie lubi ich stosować. A w testowaniu granic Pana wytrzymałości kara nie jest celem, celem jest sprawdzenie na ile sobie mogę pozwolić by tej kary nie było i w pewnym sensie też zwrócenie uwagi Pana na siebie itd.
A co do przemocy, myślę, że zaczyna się ona tam gdzie zaczyna się dziać krzywda drugiej osobie. Bo wchodząc w związek i zgadzając się na wszystko, obdarzam drugą osobę ogromnym zaufaniem i wierzę, że wszystko co robi ma jakiś cel, że nie będzie to dla mnie krzywdzące. A może się zdarzyć, że tej drugiej osobie "odbije" i zacznie uległą okładać pięściami, albo przywiąże do łóżka i będzie biła batem tak długo aż straci przytomność, puści mocz, będzie miała trwałe rany na plecach. Albo będzie krzyczał, obniżał samoocenę mówiąc np. jaka jest brzydka, co ma krzywe doprowadzając do depresji. To jest przemoc.
Ciężko ustalić, że robimy tylko to co obu stronom się podoba, bo są rzeczy, które dla mnie są nie przyjemne i mi się nie podobają, ale nie są dla mnie krzywdzące, więc to, że Pan je robi nie znaczy, że gwałci reguły. Zresztą nie wyobrażam sobie relacji, w której Pan robi tylko to co uległa zaakceptuje i co jej się podoba.
Offline
Nie jest napisane, że ona musi być wbrew osobie karanej. Ale..
Wikipedia napisał:
Kara – bodźce wywołujące ból lub inne nieprzyjemne odczucia mające w efekcie spowodować to, że karana jednostka dostosuje się do wymogów (...) W Psychologii[1] czytamy, że kara to każda konsekwencja zachowania, która zmniejsza prawdopodobieństwo pojawienia się tego zachowania w podobnych warunkach w przyszłości. Zgodnie z powyższą definicją, o karze możemy mówić tylko wtedy, gdy jest skuteczna, to znaczy, gdy powoduje spadek wystąpień karanego zachowania.
Z tego wynika, że kara jest tylko wtedy, jeśli to właśnie kara powoduje, że postępujesz tak a nie inaczej. Więc Twoimi jedynym motywatorem do zmiany zachowania jest właśnie kara. Coś nieprzyjemnego. A skoro chcesz tego uniknąć za wszelką cenę to dzieje się to wbrew Tobie. Przynajmniej w dużym uproszczeniu.
Łasiczko, oczywiście że tak. Ale każda patologia może być przemocą. Ja osobiście rozważam zdrowe związki BDSM i to jak to powinno działać z założenia.
Poznańska Łasiczka napisał:
Ciężko ustalić, że robimy tylko to co obu stronom się podoba, bo są rzeczy, które dla mnie są nie przyjemne i mi się nie podobają, ale nie są dla mnie krzywdzące, więc to, że Pan je robi nie znaczy, że gwałci reguły. Zresztą nie wyobrażam sobie relacji, w której Pan robi tylko to co uległa zaakceptuje i co jej się podoba.
Chodziło mi o to, że czasem są związki BDSM w których z założenia ustaleniem jest, że nie może mieć miejsca nic, co jednej ze stron nie sprawia przyjemności. Więc jeśli ona dziś nie ma ochoty na karę to akurat dzisiaj jej nie dostanie. A gdyby dostała, byłoby to pogwałceniem tego, co ustalili.
Offline
Starszy użytkownik
nisza_E napisał:
Chodziło mi o to, że czasem są związki BDSM w których z założenia ustaleniem jest, że nie może mieć miejsca nic, co jednej ze stron nie sprawia przyjemności. Więc jeśli ona dziś nie ma ochoty na karę to akurat dzisiaj jej nie dostanie. A gdyby dostała, byłoby to pogwałceniem tego, co ustalili.
Yyyy... tia... a później bym od swojego Pana usłyszała " to poszukaj sobie takiego Pana jak ma '...' będzie spelniał wszystkie Twoje zachcianki, ale nadal będziesz uległą" Nie dziękuję ^^
Nie dzieje się to do końca wbrew mi, bo nie zawsze jest tak, że chcę uniknąć kary, a po prostu chcę być coraz lepszą, więc kara działa w pewnym sensie jak taki dodatkowy motywator.
Poza tym w postępowaniu ludzkim nie da się jednoznacznie określić, że to i to jest przyczyną takiego i takiego zachowania, bo na to się składa wiele czynników. Chęć uniknięcia kary to jedno, ale przemyślenia swojego zachowania, zrozumienie swoich błędów też są przyczyną zmiany zachowania i też mogą być wywołane przez odpowiednią karę.
Swoją drogą wg. Twojej upłyconej interpretacji tej definicji w więzieniach połowa ludzi siedzi w nagrodę a nie za karę
Offline
Ooo proszę:P Nie zauważyłam że mi odpisałaś
Łasiczko, ja też uważam, że układ w którym robimy tylko to co sprawia przyjemność i nazywamy to relacją, to jest brednia, ale trzeba wziąć pod uwagę, że "każdy ma swoje BDSM". I przecież jeśli relacja jest czysto seksualna, to chyba jest to dla obopólnej satysfakcji, więc idąc o krok dalej można sobie ustalić takie zasady. Bo i dlaczego nie.
Poznańska Łasiczka napisał:
Jeżeli coś zrobię źle i czuję, że to było niesłuszne to czy otrzymam karę czy nie czuję się z tym tak samo podle, też neizależnie od tego czy mi to zostanie wybaczone czy nie.
To albo kara jest dla Ciebie motywatorem albo nie jest .
Chyba nie zaczaiłam o co chodzi z tym więzieniem Że więzienie nie poprawia zachowania, czy jak ?
A co do tych przyczyn - widzisz, to się wszystko zgadza, ale ja właśnie zmierzam do tego cały czas, że Twoim głównym motywatorem jest to, że chcesz się poprawiać dla Pana, że już w momencie kiedy Pan mówi, że to i to było źle, to Ty WIESZ, że chcesz zmienić to postępowanie i nie jest Ci do tego potrzebna kara.
Może na moim własnym przykładzie. Na początku naszej relacji Pan chciał przetestować moją systematyczność. Więc kazał mi pisać w kilku słowach codziennie co przez dany dzień robiłam. Miałam to centralnie i głęboko, więc z kilku słów zrobiło się po 15 000 znaków dziennie. Ale ja się wtedy czułam ukarana. Nie chciałam tego robić. Wolałabym, żeby dał mi spokój. Ale dzięki tej karze, nauczyłam się tego że powinnam przykładać większą wagę do tego co Pan mówi i czego oczekuje i że jeśli mówi, to najprawdopodobniej mówi poważnie.
Natomiast w tej chwili, bardzo często jest tak, że Pan zwraca mi na coś uwagę, ja zaczynam natychmiast to zmieniać, a potem słyszę że planował zareagować tak a tak, ale ponieważ widzi że sama nad tym pracuję to nie ma takiej potrzeby.
I moim zdaniem to jest właśnie ta różnica. Ale jest to też różnica pomiędzy "przepychanką" a BDSM. Znaczy... Nie zrozumcie mnie źle, ja nie chcę broń Boże powiedzieć, że ja to jestem lepsza a ktoś tam jest gorszy. Tyle tylko, że wydaje mi się, że każdy przechodzi przez taki moment "przepychanek" - zwłaszcza, jeśli chodzi o sferę poza seksualną. I wtedy - na etapie kształtowania - kary istnieją. Przynajmniej istniały w moim przypadku. Ale kiedy to wstępne docieranie i ustalanie granic umownych się kończy, to kary w rozumieniu definicji również się kończą.
Offline
Starszy użytkownik
nisza_E napisał:
Ooo proszę:P Nie zauważyłam że mi odpisałaś
Poznańska Łasiczka napisał:
Jeżeli coś zrobię źle i czuję, że to było niesłuszne to czy otrzymam karę czy nie czuję się z tym tak samo podle, też neizależnie od tego czy mi to zostanie wybaczone czy nie.
To albo kara jest dla Ciebie motywatorem albo nie jest .
Chyba nie zaczaiłam o co chodzi z tym więzieniem Że więzienie nie poprawia zachowania, czy jak ?
Ale cytat, który przytoczyłaś nie ma nic wspólnego z motywowaniem... Kara jest motywatorem, ale nie jest "rozgrzeszeniem"- oczyszczaczem czy jakby to nie nazwać.
A z więzieniem, chodziło mi o to, że napisałaś, że kara jest tylko wtedy, gdy powoduje, że postępuje się inaczej... wiele osób po wyjściu z więzienia działa tak samo. (Pomijając przypadki, które chcą trafić do więzienia, a z tym też się spotkałam)
Offline